niedziela, 24 lutego 2013

Ilu języków warto się uczyć jednocześnie?

Artykuł "Ilu języków warto się uczyć jednocześnie?" został przeniesiony na woofla.pl, gdzie serdecznie zapraszam wszystkich czytelników.

Podobne posty:
Jak znaleźć czas do nauki?
Najlepsza rada dotycząca nauki języków obcych
Faza plateau - co to jest i jak przez to przejść?
Jakiego języka warto się uczyć?
Czy i kiedy opłaca się uczyć ukraińskiego?

41 komentarzy:

  1. Absolutnie zgadzam się z tym, że nauka kilku języków równocześnie nie jest najlepszym rozwiązaniem, gdy zależy nam na ich porządnej znajomości (powiedzmy C1). W każdym razie zawsze należy wybrać sobie jeden język na dany okres czasu i nadać mu status "priorytetowy", gdyż z własnego doświadczenia wiem, że tak naprawdę nie ma lepszej metody na opanowanie języka niż "total immersion". Dlatego chcąc szybko opanować norweski od razu założyłam sobie, że zawieszam naukę angielskiego i ograniczam się do jedynie biernego podtrzymywania kontaktu z tym językiem, mimo iż mam go dopiero na poziomie B2. Logicznie rzecz biorąc powinnam przez cały ten czas kontynuować angielski, ale gdybym to zrobiła, nie doszłabym z norweskiego do poziomu B2 w ciągu zaledwie roku. Teraz kiedy mam już bardzo solidne podstawy i wiem jak się tego języka dalej uczyć, mogę spokojnie powrócić do nauki angielskiego i kontynuować oba. Angielskim byłam już najzwyczajniej w świecie znużona i przesycona jego wszechobecnością, pamiętam jak wiele osób mówiło mi - naucz się najpierw porządnie angielskiego, ale te osoby najwyraźniej nie znały potęgi motywacji. Kiedy jest duża, nie ma siły, która by nam przeszkodziła. Po roku przerwy zdążyłam nieco "zatęsknić" za angielskim i mam nadzieję, że do dalszej nauki powrócę ze zdwojoną siłą. Przy okazji nauki norweskiego siłą rzeczy zainteresowałam się duńskim i szwedzkim, porównywanie tych języków było też dla mnie pewną siłą napędową, ciekawość jest czymś, co zawsze wzmaga nasze poznawanie. Być może kiedyś wezmę się również i za te języki, póki co - jak to ładnie ująłeś - hobbistycznie podczytuję sobie co nieco na ich temat. Traktuję to jako "intelektualną odskocznię". Bardzo chciałabym poznać duński, ale zdaję sobie sprawę, iż w chwili obecnej szkoda byłoby rozdrabniać się na kolejny język. Ale jest to dla mnie dodatkowa motywacja, by jak najszybciej zgłębić norweski, bo kolejny fascynujący język już czeka z niecierpliwością w kolejce :) Przy okazji nauka skandynawskiego języka sprawiła, iż naprawdę zatęskniłam za niemieckim, którego uczyłam się w liceum i za którym wówczas nie przepadałam. Teraz, kiedy postrzegam rodzinę języków germańskich jako jedną wielką logiczną i sensowną całość, czuję, że przygoda z niemieckim jeszcze się nie skończyła i mój apetyt na ten język rośnie, z tym że tak jak napisałam wyżej - musi poczekać na swoją kolej :) Nie wiem, czy moja wypowiedź jest spójna jako całość, ale w skrócie zmierzam do tego, iż moim zdaniem: 1) lepiej uczyć się języków jeden po drugim (matematyki się tu nie przeskoczy - lepiej zgłębić jeden porządnie w jak najkrótszym czasie, niż męczyć kilka i po 3 latach być z każdego z nich na poziomie A2); 2) należy uważać z nauką języka "z rozsądku" - jasne, dobrze jest znać angielski i niemiecki, ale jeżeli w danej chwili czujemy bardzo silną fascynację np. językiem islandzkim, jestem przekonana, że nauczycie się islandzkiego o te 2-3 poziomy więcej, niż gdybyście w tym samym czasie męczyli się z jakimś "sensownym" językiem; 3) czasem warto podczytywać sobie dodatkowo coś na temat innych języków z danej rodziny językowej (o ile nas interesują!), gdyż porównywanie gramatyki, leksyki czy wymowy bardzo przyspiesza naukę języka "głównego". Takie są moje spostrzeżenia. Pozdrawiam wszystkich pasjonatów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki Kai Koss za tak rozbudowany komentarz. Może faktycznie nieco przesadziłem z nauką języka "z rozsądku". Miało to po prostu swoje źródła w tym, iż ostatnio przeczytałem wypowiedzi kogoś uczącego się jednocześnie hawajskiego i swahili, co na pewno jest ciekawe, ale w dłuższej perspektywie wydaje mi się trochę niebezpieczne. Myślałem kiedyś o językach skandynawskich, ale z powodów, które podałem powyżej niestety nie tknę ich jeszcze przez następne kilkanaście lat.

      Usuń
  2. Będąc uczennicą LO jestem zmuszona uczyć się dwóch języków obcych. Ale fakt, że moja znajomość tych języków jest na inncyh poziomach ułatwia sprawę. Angielskiego uczę się od dziecka, więc teraz go po prostu szlifuję i mogę więcej uwagi skupić na języku, z którym dopiero co się zapoznałam. I pewnie nie miałabym problemów z tym drugim językiem (jakim jest francuski), gdyby nie to, że w tym samym czasie zaczęłam przygodę z hiszpańskim.
    Dwa języki jednocześnie. Jakie są moje spostrzeżenia? Otóż, moim zdaniem, lepiej mi idzie z hiszpańskim aniżeli z francuskim. Tylko,że nie wynika to z tego, iż uczę się dwóch języków jednocześnie. Po prostu hiszpański sprawia mi większą przyjemność. Nie muszę wkuwać słówek i regułek na pamięć, bo nie uczę się go w szkole. Podejrzewam, że gdybym obu tych językó uczyła się z takim samym zaangażowaniem, moja znajomość hiszpańskiego byłaby na niższym poziomie, zaś francuskiego na wyższym. Ale jest jak jest i nie chcę tego zmieniać. Jakoś francuski nigdy mnie specjalnie nie pociągał.
    Natomiast porównując angieslki i hiszpański, to w angielskim robię mniejsze postępy (i to mnie martwi), gdyż wkraczam w głębsze strefy tego języka. W przypadku hiszapńskiego wydaje mi się, że postępy są znacznie większe.
    W sumie, nie mam nic przeciwko nauce kilku języków w tym samym czasie. Jednakże uważam, że najlepiej jest wtedy, gdy znajomość poszczególnych języków jest na różnych poziomach. Wówczas jest jakoś łatwiej i przyjemniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Nika za komentarz i za zwrócenie uwagi na to, że łatwiej uczy się języków wtedy gdy poziom ich znajomości nieco się od siebie różni.

      Usuń
  3. Nie do końca się zgodzę ze wszystkimi tezami z artykułu. Obecnie pracuję nad trzema językami obcymi (wolę używać tego słowa niż "uczę się"): angielskim (C1/C2), japońskim (B1) i rosyjskim (A1). Ilość języków jest głównie dostosowana do mojego wolnego czasu, ale najważniejsza jest odpowiednia taktyka.

    Angielski tylko szlifuję. Poznaję nowe frazeologizmy, archaizmy, nietypowe znaczenia. Jednak gdybym miał teraz na rok - dwa zrezygnować z nauki, mój angielski pogorszy się o dwa czy trzy poziomy.

    Moim głównym językiem nad którym obecnie pracuję jest japoński. To nad nim spędzam najwięcej czasu. Oczywiście idzie mi on wolniej niż gdybym miał się skupić tylko nad nim, ale takie podejście ma też inne plusy (o nich będzie niżej).

    Trzecim i ostatnim (na razie) językiem jest rosyjski. Cel w jego nauce jest inny niż w angielskim czy japońskim. Zdaję sobie sprawę że bez poświęcanie wielu godzin dziennie szybko go nie opanuję. Dlatego na razie buduję solidne fundamenty na przyszłość. Jeśli ktoś stara się szybko postawić dom, to zazwyczaj później drugie tyle spędzi na jego naprawianiu (tak było u mnie z angielskim i japońskim). Powoli buduję słownictwo, zasady gramatyczne, robię tylko jedną lekcję na miesiąc. W zamian każdą poprzednią lekcję mam opanowaną dość dobrze (w końcu przez miesiąc ją powtarzam).

    Teraz wspomnę trochę o korzyściach z nauki kilku języków równocześnie. Jakiś czas temu przeczytałem ciekawą tezę, że we wszystkich językach świata występują te same elementy, różnicą jest ich zastosowanie. Może to wynikać z ewolucji człowieka. Ucząc się kilku języków nieraz zauważam że "tak samo jest w rosyjskim/japońskim/polskim/angielskim!". Zasady których kiedyś nie rozumiałem, a tylko się wkułem aby zaliczyć kolokwium, stają się nagle oczywiste, właśnie poprzez porównanie. Oczywiście są także pewne minusy, choćby podobieństwo znaczeń (абрикос i apricot), ale to także pobudza wyobraźnię i w konsekwencji ułatwia naukę.

    Oczywiście we wszystkim jest potrzebny złoty środek, o czym wspomniałeś. Dla mnie jest to zasada 2:3:1. Na każde dwie godziny angielskiego, przypadają trzy japońskiego i jedna rosyjskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Galu Anonimie, krytyka w dobrym stylu zawsze jest mile widziana. Myślę jednak, że tak naprawdę niewiele się różnimy od siebie w tym jak postrzegamy naukę kilku języków równocześnie. Podobnie uważam, że można spostrzec całą masę rzeczy zbieżnych w różnych językach, które niewątpliwie ułatwiają naukę następnych. Z drugiej strony jednak, jak słusznie zauważyłeś, gdybyś teraz rzucił angielski w kąt to w bardzo szybkim tempie jego znajomość by się znacznie obniżyła.

      To co natomiast wspomniałeś na końcu wydaje mi się godne polecenia każdemu, kto ma problem z pogodzeniem jednoczesnej nauki kilku języków. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Zgadzam się z komentarzem Gala Anonima, ja uczę się dwóch języków na raz (+jednego sporadycznie, raczej go doszlifowuję w wolnych chwilach) i uważam, że powinniśmy sobie ustalić priorytety, zobaczyć, jak dobrze znamy dany język i jak dobrze chcielibyśmy go znać, a więc ile czasu poświęcamy na niego, a ile na inny ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Ja również nie widzę problemu w nauce kilku języków jednocześnie. Kwestia organizacji i samodyscypliny. Przy dzisiejszych możliwościach Internetu, TV nie wyobrażam sobie odłożyć na rok naukę języka.

      Usuń
  4. dobrą rzeczą jest np. "mieszanie" języków, ktorych sie uczy. zaczełam uczyc się włoskiego pół roku temu i nie mogąc znaleźc ciekawych materiałów po olsku, zaczęłam szukac tych angielsko-włoskich (angielski znam srednio - poiom b1), ale odkąd slucham lekcji włoskiego po angielsku, zauwazylam, ze moj stosunek do angielskiego zdecydowanie sie zmienil (na lepsze). słówek ucze sie tez z fiszek niemiecko-wloskich (niemiecki znam na poziomie c1 i kocham tej jezyk, wiec nauka to sama przyjemnosc, nawet jej nei odczuwam).
    mam nadzieje, ze do wrzesnia moj wloski osiagnie poziom a2, wezme sie wtedy za francuski. wydaje mi sie, ze jezeli jezyki sprawiaja komus przyjemnosc, mieszanie ich nie utrudnia, a jedynie urozmaica naukę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nauka języka poprzez inny język jest moim zdaniem czymś niesamowicie przydatnym i w niektórych przypadkach czymś wręcz nieodzownym. Liczbę języków, do których nauki istnieją dobre materiały polskojęzyczne jest stosunkowo niewielka i wydaje mi się, że przy językach bardziej egzotycznych opieranie sie na obcojęzycznych źródłach to mus.

      Usuń
    2. Świetna sprawa jak to nazwałaś mieszanie języków. Mam słownik z 5 pięcioma językami, który kupiłam 15 lat temu w Belgii. Wychodzę więc z założenia, że ktoś już wymyślił metody mieszania języków.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Nauka języka z materiałów innych nich tych przygotowywanych dla Polaków to ciekawe doświadczenie. Obecnie uczę się litewskiego z podcastów "Lithuanian Out Loud". Bardzo fajne materiały(szczególnie cenię sobie możliwość nauki gdziekolwiek jestem -MP3 - i odsłuchiwania poprawnego akcentu, który w tym języku ma spore znaczenie), ale uważam, że akurat tego języka lepiej uczyć się z materiałów dla Polaków. Dlaczego? Ze względu na system gramatyczny dość zbliżony do polskiego. Polakowi nie trzeba pewnych rzeczy wyjaśniać, bo analogiczne zjawiska występują i w polskim(np. przypadki). Ponadto słowa typu "jestem głodny/głodna" wystarczy przetłumaczyć dwoma słowami, nie trzeba każdorazowo wyjaśniać, że pierwszego z nich użyje mężczyzna, a drugiego kobieta. Nie bardzo potrafiłam rozróżnić zakres stosowania 2 litewskich słów, które na angielski tłumaczone były "I like", a po polsku byłoby to bodaj "lubię" oraz "podoba mi się". Za to ciekawym doświadczeniem jest przypominanie sobie/podtrzymywanie znajomości języków już w miarę wyuczonych poprzez korzystanie z dowolnych kombinacji języków ze strony Book2.
      Dzięki za interesujące wpisy!
      Asia

      Usuń
    4. Uczenie sie jezyka obcego przez inny obcy jezyk, ktory juz w miare znamy to zazwyczaj bardzo rozwojowe doswiadczenie, ale nie moze sie to odbywac na zasadzie "sztuka dla sztuki". Sa jezyki bardzo podobne do innych i uczenie sie ich za posrednictwem jezyka daleko spokrewnionego lub wcale, jest tylko niepotrzebnym utrudnieniem. Nie wyobrazam sobie Polaka, ktory na powaznie uczylby sie np. slowackiego poprzez angielski. Jezyki slowianskie sa tak specyficzne i wzajemnie podobne, ze uczenie sie ich z materialow nieslowianskich byloby wrecz parodia. A jezyk litewski jest jezykiem baltoslowianskim, czyli prawie slowianskim i mimo troche z poczatku obcobrzmiacych slow ( choc, gdy sie im przyjrzec uwaznie to podobienstwo do slowianskich jest w sporej czesci uderzajace) gramatyka jest bardzo podobna do gramatyki innych slowianskich jezykow. Dlatego uczenie sie tego jezyka za posrednictwem angielskiego to tylko niepotrzebne komplikacje. Najlepsze podreczniki do litewskiego sa w jezyku rosyjskim i pochodza z czasow ZSRR, jedyna ich wada jest brak nagran audio. A swoja droga litewski to piekny, stary jezyki, najbardziej indoeuropejski wsrod zywych jezykow, ktory posiada najwiecej podobienstw do innych jezykow indoeuropejskich, to taki relikt wsrod jezykow, zywy jezykowy dinozaur. Zycze sukcesow w nauce litewskiego, pozdrawiam!

      Usuń
    5. @Night Hunter
      Zgadzam się, nauka litewskiego z materiałów przygotowanych dla Polaków/Słowian jest znacznie prostsza. Niestety odczuwam brak sensownych, polskojęzycznych materiałów do usystematyzowanej, samodzielnej nauki tego języka - znane mi podręczniki(a i te są nieliczne) - jest przystosowana do nauki pod kierunkiem nauczyciela. Samouczek Ponsa (z cyklu "język w 30 dni") to dla mnie przerost formy nad treścią za dość wysoką cenę(no i zawiera absolutne minimum językowe, a co dalej?). Wkuwanie rozmówek jest nudne(acz czasem nawet to robię...), a brak nagrań to dodatkowy minus. Słucham pieśni litewskich, audycji(jeszcze niewiele rozumiem, ale cieszę się z każdego odszyfrowanego słowa). Czasem zaglądam do książki z gramatyką. Na ogół jednak uprawiam językowy masochizm, ucząc się litewskiego po angielsku. Muszę przyznać, że podcasty z cyklu o którym wspomniałam umożliwiają naukę gdziekolwiek się jest (również w podróży, podczas sprzątania itp.)a do tego zamieniają naukę w relaks, co ma duże znaczenie przy preferowaniu tego sposobu przyswajania. Oby starczyło wytrwałości choć na parę lat 
      Pozdrawiam
      Asia

      Usuń
  5. Witam! Mieszkam w Wilnie, i ucze sie v polskiej szkole. W tym roku zdaje egzaminy z polskiego, wybralam temat o jezykach obcych. Niechcac zlazlam wasz blog, i mam pytanie, moze ktos wie literature znanych pisarzy na temat jezykow obcych? :) I chce jeszcze podziekowac za blog, bo tutaj znalazlam duzo potrzebnej mi informacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Labas! Diano, masz na myśli specjalistyczne książki na temat języków obcych, SLA (Second Language Acquisition), językoznawstwa, czy też książki o językach obcych napisane przez pisarzy? ("Pisarz" po polsku oznacza przede wszystkim autora powieści oraz opowiadań) Jakby co, możesz do mnie napisać na maila to coś byłbym Ci w stanie polecić z tych pierwszych.

      Tak w ogóle to bardzo się cieszę, że blog się spodobał. Mam nadzieję, iż jeszcze kiedyś tutaj zawitasz.
      Ačiū za komentarz!

      Usuń
  6. Bardzo ciekawy artykuł :)
    Powiem coś od siebie, nie wiadomo jak jest z tą nauką kilku języków jednocześnie, ja sam znam tylko angielski ale mam straszną chęć jeszcze na francuski, japoński, chiński i koreański i jak to pogodzić? Haha no raczej nie ma szans na naukę tych języków jednocześnie :) Szkoda bo motywację i chęć mam ale można znaleźć dużo wpisów że najlepiej uczyć się jednego języka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze, to mój pierwszy komentarz u Ciebie, choć już od dawna zaglądam na Twojego bloga, dlatego na początek witam serdecznie :)
    Po drugie, do rzeczy :) Ja również chętnie sięgam po materiały do nauki francuskiego po angielsku, dzięki czemu mogę trochę uspokoić sumienie, bo odkąd wzięłam się za francuski, nie mam w ogóle czasu i ochoty na naukę angielskiego i ograniczam się do używania go (seriale, internet i właśnie nauka francuskiego, dzięki czemu mam większą różnorodność materiałów). Nie ukrywam, że mój poziom komunikatywności w angielskim spadł (byłam na C1, teraz oceniam się na B2), ale francuski tak mnie pochłonął, że nie mogę się od niego oderwać na rzecz angielskiego - i zamierzam kuć żelazo, póki gorące. Otaczając się francuskim ze wszystkich stron czuję, że robię ogromne postępy i widzę, że wspomniana już gdzieś wyżej metoda "total immersion" daje dobre efekty. I choć trochę mnie ciągnie do zaczęcia (a właściwie powrotu do) kolejnego języka, to wiem, że wtedy suma mojego zaangażowania w oba języki będzie mniejsza, niż całe moje obecne zaangażowanie we francuski, bo nie będę widziała tak dużych efektów i zaangażowania.
    Jestem ofiarą systemu edukacji, który w gimnazjum narzucił mi naukę niemieckiego i francuskiego, a w liceum - angielskiego i włoskiego. W efekcie po liceum i na studiach umiałam jedynie jako tako porozumieć się po angielsku, a pozostałe trzy języki zostały zapomniane. Dlatego odrzucam rozmienianie się na drobne, a do niemieckiego i włoskiego wrócę w przyszłości, jak już dojdę do C1 we francuskim.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje mi się, że pytanie "Czy warto uczyć się kilku języków jednocześnie" wkrótce trzeba będzie zastępować pytaniem "Jak uczyć się kilku języków jednocześnie". Wartość znajomości kilku języków obcych w dzisiejszych czasach staje się być koniecznością. Przeglądając ogłoszenia w sprawie pracy, coraz lepiej widać, że znajomość angielskiego to coraz częściej za mało... Obecność przynajmniej dwóch języków obcych w planie lekcji to też wymóg szkolnych programów nauczania (w moim liceum dla klas humanistycznych i biologiczno-chemicznych obowiązkowa była też łacina), coraz częściej słyszę też, że na różnych kierunkach studiów obowiązkowe są dwa lektoraty.

    Z własnego doświadczenia wiem, że gdy już się zna kilka języków, łatwo budzi to apetyt na rozpoczęcie nauki kolejnego.

    Nie wyobrażam sobie jednak chyba zacząć nauki kilku języków równocześnie od zera. Wydaje mi się, że nauka języka od podstaw jest bardziej intensywna i wymaga innego rodzaju i wkładu pracy niż wspinanie się wyższe stopnie językowego zaawansowania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim zdaniem ilość języków, jakich powinniśmy się uczyć jednocześnie zależy od ilości wolnego czasu, naszego poziomu, chęci i motywacji do ich nauki. Nasze starania w tym kierunku najczęściej kończą się fiaskiem, ponieważ uczymy się języków, które są dla nas chwilową fascynacją. Jest ich dużo, przez chwile mamy wielkie ambicje, a za rok czy dwa nasza niewielka "znajomość" tych języków przechodzi do historii. Im mniej nas interesuje, tym lepiej - trzeba wybrać to, czym na pewno będziemy się zajmować.
    Ja również mam wielkie ambicje, jeśli chodzi o ilość, dlatego dzielę moją naukę na pewne okresy i wartościuję każdy język. Maksimum języków do nauki w jednym czasie to dla mnie 4. Jeśli są to języki, których uczę się niejako z przymusu lub bez fascynacji - jak najmniej. Zawsze uczę się jednak min. dwóch. Jeśli mam tak zwaną "fazę" na jakiś język - jestem w stanie w ciągu kilku dni opanować dużą ilość materiału z zakresu gramatyki i słownictwa i co więcej, jest to dla mnie przyjemnością :)
    Jednym (1) z wybranej czwórki jest oczywiście angielski. Drugim (2) jest język, który od zawsze chciałam opanować na wysokim poziomie (np. hiszpański czy niemiecki)
    Trzeci (3) to ten, który "pochłaniam", uwielbiam (np. fiński)
    Czwarty (4) to język, który dopiero poznaję od podstaw i chcę mu się przyjrzeć z bliska (chwilowe przygody z czeskim czy koreańskim).

    Nigdy nie uczę się od podstaw dwóch języków podobnych do siebie. Taki krok wykonuję dopiero wtedy, kiedy jeden z nich jest na średnio-zaawansowanym poziomie. Jeden okres nauki trwa dla mnie od 2-8 miesięcy nauki. Następnie "zmieniam" języki. Te dwa najważniejsze pozostają te same (1,2), a te dwa pozostałe są "ruchome". Jeśli nadal mam dużą motywację i przyjemność z nauki to kontynuuję numer 3. Numer 4 został przetestowany i zastanawiam się czy odpowiada mi gramatyka, czy nadal mi się podoba i czy w ogóle go nie porzucić.
    W następnym okresie uczę się innych dwóch języków. Staram się za to utrzymywać żywy kontakt z tymi odstawionymi. Nie poprzez naukę o ćwiczenia, a jedynie przez słuchanie i czytanie (internet, telewizja, kreskówki, książki - tylko i wyłącznie w formie przyjemności). I tak na zmianę - kolejne okresy przeplatają się i powtarzają. Wiem, że dużo tu niepotrzebnego kombinowania, ale ten system pomaga mi uczyć się wszystkiego i równocześnie uniknąć znudzenia.

    Pozdrawiam,
    Blue_himawari

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem na moim przykładzie:
    Uważam, że 2-3 języki to maksymalna ilość, ponieważ jeżeli mamy sporo wolnego czasu to ok, spokojnie można ogarnąć, natomiast jeżeli pracujemy, studiujemy itp to średnio z tym czasem wolnym jest? Ja na przykład angielski szlifuje do poziomu C2 (obecnie C1), ale to studiuję filologię angielską więc z tym językiem tak czy siak mam kontakt (akurat dla mnie to super sprawa:) ) Drugim językiem jest francuski, który mam na lektoracie, akurat kuleje ciągle u mnie, średnio z wolnym czasem.... No i teraz kochana łacina mi doszła, chcąc nie chcąc za 12 miesięcy egzamin z niej i też muszę coś umieć aby napisać. więc na dobrą sprawę uczę się 3 języków i pomimo iż chciałbym nie mam czasu na rosyjski, którego to tak bardzo chcę się nauczyć!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja uczęszczam do gimnazjum i mam obowiązek uczyć się dwóch języków (angielski, niemiecki), często kiedy uczę się tych języków wiele rzeczy mi się myli. Zamiast powiedzieć po angielsku, mówię po niemiecku i na odwrót.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, też uczęszczam do 2 klasy gimnazjum i mam oba języki. Mi słowa z niemieckiego i angielskiego się nie mylą - angielski to język miękki, intuicyjny, zaś niemiecki - twardy i skonkretyzowany. Dla mnie wystarczy ułamek sekundy, by rozróżnić słowo niemieckie od angielskiego. Wydaje mi się, że precyzyjna znajomość obu to kwestia praktyki. Pozdrawiam.

      Usuń
  12. Szczerze mówiąc, to zależy od zdolności lingwistycznych poszczególnej osoby. Nie można wyznaczyć takiej granicy ile jednocześnie języków możemy się uczyć. Poza tym przy dobraniu odpowiedniej rodziny języków i ograniczenie się właśnie do określonej grupy, będzie nam o wiele łatwiej.
    Dodatkowo, jeśli nie ćwiczymy na bieżąco to logiczne, że po pewnym czasie zaczniemy wszystkiego zapominać i trzeba będzie zaczynać od nowa. Dlatego też duża ilość wolnego czasu jest niezbędna :)

    Pozdrawiam wszystkich lingwistyków i tłumaczy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No właśnie, tak to jest, że człowiek najchętniej nauczyłby się wszystkich języków swiata, tylko czasu za mało :)
    Wiem po sobie, że ciężko jest pogodzić naukę wielu języków jednocześnie. Ostatnim moim wyczynem byłoa jednoczesna nauka rosyjskiego, chorwackiego, angielskiego i włoskiego. Z racji tego, że z rosyjskim mam najwięcej pracy, po 2-3 godzinach nie byłam w stanie spokojnie przeskoczyć sobie np. na angielski. Ten rosyjski mi się zagnieździł w głowie i koniec, mogiła. A kiedy sobie odpoczęłam, powiedzmy godzinkę, to z kolejnym językiem znów spędzałam kilka godzin (nie potrafię inaczej) i jak chciałam wziąć się za trzeci, to okazywało się, że jest 4 rano, a na ósmą mam zajęcia :)

    Myślę, że na początku fajnie trochę ograniczyć liczbę języków, np. do dwóch. Kiedy rozumiemy powiedzmy 80-90%, to wtedz siup!, na Wikipedię czy do innych gazet i uczyć się dalej w ten sposób, a naukę kolejnego języka zacząć standardowo: fiszki, gramatyka itd. :)

    Dawno mnie nie było, więc musiałam się rozpisać :)

    Pozdrawiam! :)
    ula

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawie ma się to w kwestii nauki języków podobnych jak np. Niemiecki, Norweski, Szwedzki, Islandzki i Angielski czy języków germańskich. Ucząc się jednego z nich z dużą łatwością opanujemy inny język gdyż różnice będą już znacznie mniejsze niż np. w porównaniu do grupy języków słowiańskich.
    Ja osobiście uczyłem się: rosyjskiego, niemieckiego, szwedzkiego (w Szwecji) i Angielskiego (w Polsce i za granicą) i jak na dzień dzisiejszy tylko angielski znam dobrze...reszta to już masakra...
    I chyba sobie daruje naukę kolejnego języka chodziaż...;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie można wszystkie tak generalizować. Jeden człowiek potrafi uczyć się kilku języków jednocześnie a drugi z trudem pojmie podstawy jednego, w miarę prostego języka. Ilu ludzi tyle sposobów nauczania :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgadzam się, że jednocześnie rozpoczęcie nauki kilku języków może być zabójcze. Ja aktualnie uczę się trzech języków obcych, ale każdy z nich mam na innym poziomie. Angielskiego uczę się od dziecka praktycznie, posiadanie anglistów w rodzinie się opłaciło. Kiedy rozpoczęłam naukę hiszpańskiego, mój angielski był już zdecydowanie komunikatywny. Po roku od rozpoczęcia hiszpańskiego, doszedł mi kolejny język - francuski, który traktowałam na początku jako kolejny przedmiot szkolny, ale po kilku miesiącach zdecydowanie pokochałam.
    Jakie mam spostrzeżenia? Przede wszystkim, szybciej szła mi nauka francuskiego niż hiszpańskiego, w tym momencie jestem w stanie się dogadać w każdym z tych języków - z błędami i nie na wysokim poziomie konwersacji, ale mimo wszystko - jestem zadowolona.
    Ostatnio korci mnie język szwedzki, dostałam nawet kurs w prezencie i stwierdziłam, że warto chociaż spróbować, szczególnie, że na razie mam zapał i czas, więc szkoda by było nie skorzystać :D Zobaczymy, jak to z nim pójdzie :D
    Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Zgadzam sie z toba, zaczynanie wielu jezykow w tym samym czasie moze spowodowac, ze one sie nam calkiem pomieszaa- dlatego wlasnie przed nauka katalonskiego, wolalam sie nauczyc hiszpanskiego na poziomie przynajmniej B1, wtedy wiedzialam, ze jezyki te nie pomieszaja mi sie!

    A tobie zazdroszcze znajomosci tylu jezykow i motywacji do nauki !!

    OdpowiedzUsuń
  18. Moim zdanie nauka trzech języków jednocześnie od zera nie jest dobra. Natomiast jeżeli jesteśmy na różnych poziomach to taki pomysł nie jest wcale zły. Obecnie go "testuję". Z tym, że angielski i francuski dopracowuję, a portugalskiego uczę się na niższym poziomie.
    Uczenie się kilku języków z rożnych grup językowych, też, wydaje się być łatwiejsze, niż nauka kilku z tej samej. Częściej się mieszają. Trzeba opanować jeden dobrze, aby zabrać się za drugi.

    OdpowiedzUsuń
  19. ja polecam jeszcze turecki! zaczęłam właśnie i jest niesamowity! również uwielbiam języki obce. obecnie uczę się angielskiego, francuskiego i tureckiego. (:

    OdpowiedzUsuń
  20. Night Hunter Czytajac Wasze komentarze dziwie sie, ze nikt nie zadal pytania: na jakim poziomie chcesz docelowo wladac jezykami, ktorych sie uczysz?Jesli chcesz choc jeden jezyk obcy znac na rowni z nativami to do emerytury nauki Ci nie zabraknie. Przy dobrych zdolnosciach jezykowych, oczywiscie. Bez nich nie dojdziesz do takiego poziomu NIGDY. Jednak duzo wieksza jest korzysc z perfekcyjnej znajomosci jednego obcego jezyka, niz z piecdziesieciu na poziomie srednio zaawansowanym. Ale, wbrew powszechnej opinii, perfekcyjna znajomosc to nie jakies tam C1 czy C2. Od C1 to sie nauka jezyka dopiero ZACZYNA. Wchodzisz wtedy na plaskowyz Plateau i zaczynasz mozolne, zmudne drazenie, nie majac do tego zadnych podrecznikow, kursow, filologii,sam dla siebie jestes nauczycielem, wylapujesz z kontekstu przypadkowe slowa,wyrazenia,zawilosci gramatyki i szlifujesz niby drobne odcienie znaczenia, ktore moga niesc duze roznice, zupelnie oczywiste dla nativa. Jesli dziecko osiaga idealny poziom znajomosci jezyka ojczystego okolo pietnastego roku zycia, to odrzucajac pierwsze dwa lata, uczy sie jezyka ponad dziesiec lat, wiekszosc czasu w szkole, gdzie nauka jest przeintensywna. Przylozmy wiec troche matematyki- dziecko w szkole spedza okolo szesciu godzin dziennie, osoba dorosla w swojej ojczyznie nie jest ABSOLUTNIE w stanie poswiecic tyle czasu na nauke jezyka obcego,wiec zalozmy bardzo optymistycznie,ze znajdzie na to dwie godziny dziennie. Do poziomu 13-15latka musi wiec sie uczyc 3 razy dluzej-czyli ponad 30 lat! Nie biore pod uwage,ze dziecko ma jeszcze intensywny kontakt z jezykiem poza szkola, co by jeszcze wydluzylo czas nauki. Moze teraz sprowadzilem na ziemie nieswiadomych optymistow, moze podcialem komus skrzydla, ale to matematyka jest krolowa nauk. Troche sie za duzo rozpisalem, mialem druga czesc skierowac do niepoprawnych optymistow i dodac im sporo otuchy, ale to moze nastepnym razem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Wszystko zależy od tego na czym nam zalezy. Ja obecnie chcialabym swobodnie porozumiewać sie w 4 językach. Wystarczy mi do tego poziom B2.

    Angielski już znam. 3 pozostałe języki szlifuję. W następnym roku powinnam osiągnąc ten poziom albo przynajmniej się do niego zbliżyc ;-) Do tego zrobić certyfikaty na potwierdzenie i voila! Pózniej już tylko ich używać,używac i jeszcze raz używać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Obserwuję, świetny blog! :)
    Uwielbiam języki obce i dzięki śledzeniu tego bloga, na pewno dowiem się wiele ciekawych rzeczy na ich temat :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Na wstępie, jestem najzwyczajniej mile zaskoczony, że na Świecie jest tylu ludzi zakręconych nauką języków obcych.
    Po drugie jestem tu pierwszy, ale nie ostatni raz.
    Po trzecie, ( znam angielski C1. rosyjski B1-B2, nowogrecki B1-B2, hiszpański A2, pracuję nad tureckim) moim zdaniem w nauce języków musi być zawsze tzw. pierwszy język ( jak z myśleniem- potrafię myśleć po angielsku i mówię płynnie po angielsku). Pozostałe lub pozostały musi być językiem traktowanym w kategoriach "przyswajania wiedzy". Czyli zapewne nie napiszę nic nowego, ale moim zdaniem trzeba skupić się na jednym języku i doprowadzić go do momentu swobodnego wyrażania myśli. Jeżeli w tym czasie uczymy się innego języka to ok., jeżeli mamy na to czas. Ale pełna koncentracja i oczekiwanie efektów powinniśmy pozostawić temu jedynemu. Jak z miłością, kochamy jedną kobietę, ale rozglądamy się na ulicy za innymi, bo nam się kobiety po prostu podobają.

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo trafne porownanie z tymi kobietami. Sa faceci, dla ktorych poderwanie kobiety nie stanowi problemu, tak samo jak niektorzy latwo ucza sie jezykow(do pewnego poziomu).Klopoty zaczynaja sie, gdy to co sie posiadlo trzeba utrzymac. Kobiety bardzo nie lubia, gdy sie im poswieca malo czasu. Jezyki takze. Dlatego nie uwierze, ze ktos moze znac wiecej niz trzy jezyki obce na poziomie NATIVA, tak jak nie uwierze, ze ktos moze miec wiecej niz trzy kochanki i utzymywac je tak samo zadowolone jak wlasna zone. Sa niby teorie, ze mozg czlowieka ma nie ograniczona pojemnosc. Zgoda, pewnie moglby pomiescic wszystkie jezyki swiata wraz z wymarlymi, ale doba ma tylko 24 godziny, a zycie ludzkie rzadko przekracza 100 lat- i TO jest nasze ograniczenie. Z drugiej strony optymistyczni Rosjanie mawiaja: Всей водки не выпъешь, всех баб не поимеешь, но ПРОБОВАТЬ надо. Probujmy wiec!

    OdpowiedzUsuń
  25. Według mnie do nauki kilku języków obcych równocześnie najlepsza jest metoda wyboru języka priorytetowego, na który poświęcimy najwięcej czasu. Reszta powoli i dorywczo z użyciem różnych zabawek do nauki. Mam tu na myśli programy do nauki języka dla dzieci itd. albo jakichś darmowych platform typu Busuu - http://nagrodobiorcy.pl/darmowe-lekcje-jezykow-obcych/

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziękuję za podjęcie tego tematu, jest dla mnie bardzo na czasie :) Ja mam obecnie kontakt z 4 językami (angielski, hiszpański, niemiecki i rosyjski).

    Hiszpański kocham- czas zainwestowany z przyjemnością w ten język zaowocował osiągnięciem poziomu C1 i po przeprowadzce do Hiszpanii spasowałam, gdyż siłą rzeczy uczę się go codziennie (czytam prasę i książki),mieszkam i pracuję z Hiszpanami. Czasem rzucę okiem do gramatyki.

    Najwięcej czasu na tzw. świadomą naukę poświęcam na angielski-na początku szło opornie (postrzegałam ten język jako "obowiązek", wierzyłam w moc szkół językowych i praktycznie nie widziałam żadnych postępów). W ubiegłym roku wzięłam się za niego sama zgodnie z zasadą-tyle lat się go "uczę" to czas się wreszcie go "nauczyć" :) O dziwo, im więcej czasu mu poświęcałam i widziałam efekty, tym bardziej się nakręcałam i chciałam "więcej" :)

    W międzyczasie wpadłam na pomysł odświeżenia drugiego "szkolnego" języka- niemieckiego. Od podstaw(parę lat temu doszłam do B1), powoli, ale porządnie- tu służy mi dobrze Assimil :) Żeby urozmaicić sobie naukę wybrałam hiszpański podręcznik do nauki niemieckiego- super sprawa.

    I rosyjski.. to moje zupełne początki i traktuję ten język raczej jako rozrywkę nie naukę, jak mam już dość siedzenia nad angielskim. Jestem na etapie "rozkodowywania" alfabetu, czytanie/pisanie po rosyjsku jest dla mnie czymś na zasadzie sudoku w przerwach z angielskim:) Czasem też oglądam filmiki po angielsku do nauki rosyjskiego.

    Zgadzam się z tezami Twojego artykułu. Prawdopodobnie gdybym chciała chwytać wszystkie sroki (jednakowo mocno)za ogon nic by z tego nie wyszło. Każdy z moich języków jest na zupełnie innym poziomie, wymaga innych metod. Ale w chwili obecnej- na 1. miejscu na podium jest angielski.

    Życzę owocnej nauki języko-maniakom!! :)
    espAnia

    OdpowiedzUsuń
  27. Otóż nie mogę się do końca zgodzić z tym co napisałeś. Już od 1 klasy gimnazjum zająłem się nauką języków angielskiego i białoruskiego i przez całe 6 lat nauki nie ustawiałem sobie żadnych priorytetów. Co prawda minął rok zanim się nauczyłem obu języków na poziomie "komunikatywnym", ale w chwili obecnej mogę bez problemu obejrzeć amerykańską telewizję (z brytyjską to już trochę gorzej...), a z Białorusinami rozmawiam jak równy z równym.
    Uczę się języków poprzez codzienne rozmowy. Po prostu nie potrafię wyobrazić siebie ślęczącego nad książkami o gramatyce. To działa tylko przez pierwszy tydzień, potem to już tylko zniechęca. A jak się czegoś uczę, to muszę mieć pewność, że mi się to przyda, a nic tak nie motywuje, jak nawiązywanie nowych kontaktów.
    Niestety pod tym względem mam poważne problemy z francuskim. Nie wiem czy to moja wina, czy to Francuzi są tacy niemili, ale oni po prostu nie chcą ze mną rozmawiać. Zazwyczaj ich pierwszą reakcją jest wyśmianie mnie. Nie chcą uwierzyć, że jestem z Polski, więc traktują mnie jak analfabetę. W innym przypadku zaczynam rozmowę po angielsku. Ale i to nie działa. Wraz z przejściem na francuski mój kontakt się urywa.

    Jednak nauka 3 języków jednocześnie nie jest już możliwa. Trzeba się zdecydować na jeden, góra dwa. A u mnie z tym ciężko. Najpierw próbowałem sił z koreańskim, ale nagle naszła mnie ochota na arabski, więc na zapamiętaniu hangeulu się skończyło. Potem i w arabskim się wypaliłem, bo zechciałem japońskiego. Próbowałem nawet podjąć się przetłumaczenia strony z listą znaków kanji. W połowie znów zrezygnowałem, aby podjąć się nauki esperanto. Teraz go powtarzam raz na jakiś czas, razem z francuskim i arabskim, ale o głębszej nauce nie może być mowy. Podjąłem więc wakacyjne postanowienie: będę się uczył jednego języka, ale porządnie. Wybór padł na... Cerkiewnosłowiański. Z przyczyn czysto religijnych. Nie mogę przecież liczyć, że uda mi się nim z kimkolwiek porozumieć.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Przygotowuję się do niemieckiego testu B1 i nadal będę kontynuował naukę w domu bo mieszkam w Niemczech i musze znać ten język. Chciałbym również nauczyć się rosyjskiego (znam chorwacki w czytaniu i słuchaniu bardzo dobrze, w mowie tak sobie, więc powinienem mieć parę spraw ułatwionych) i zacznę niebawem od alfabetu i kursywy rosyjskiej oraz tłumaczenia sobie tekstów muzyki cerkiewnej, którą uwielbiam słuchać oraz Wysockiego i Okudżawy. Mam nadzieję że to dobry sposób. Muzyka rosyjska zrobiła na mnie ogromne wrażenie i chyba jest to najlepszy dla mnie sposób, czyli poznawanie tego co nas interesuje poprzez dociekanie i tłumaczenie. Lepsze niż uczenie się totalnych podstaw, których uczą nas zazwyczaj w szkole. Na utrwalanie tych podstaw przyjdzie czas gdy wezmę się poważnie za ten mój nieodkryty jeszcze rosyjski. Wydaje mi się że to dobra strategia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  29. Czy warto uczyć się języków obcych czy zostać tłumaczem w dobie aplikacji internetowych które tłumaczą tekst jednego języka na inny gdzieś czytałam że już na 80 języków ....Ostatnio czytałam że tłumacz to zawód na wymarciu ....Co myślicie o tym ???

    OdpowiedzUsuń