sobota, 27 listopada 2010

Moja lista 20 języków - część 1

Poniższego posta proszę traktować z pewnym przymrużeniem oka. To nie będzie coś w rodzaju planu na życie, którego się będę kurczowo trzymał - raczej widziałbym w tym luźne rozmyślanie na temat tego jakie języki chciałbbym poznać w ciągu najbliższych kilkunastu, kilkudziesięciu lat. Zapewne ich lista w przyszłości ulegnie pewnym zmianom, w zależności od tego jak się życie potoczy. Myślę jednak, że niektórych może zaciekawić co o tym myślę aktualnie.

Pomysł pod napisanie tego artykułu podał mi już jakiś czas temu w jedym z komentarzy peterlin. Ostatnio reaktywowała tę myśl w mojej głowie Ev, która najpierw komentowała mojego bloga, a następnie zaczęła pisać swój własny - http://onaucejezykow.blogspot.com/. Wszystkim, szczególnie tym zainteresowanym językiem chińskim, hiszpańskim lub greckim gorąco go polecam.  Jako że z mądrych rad należy korzystać, tak więc wziąłem się za konstruowanie listy 20 języków jakich chciałbym się nauczyć w przyszłości i niniejszym ją publikuje.

Dlaczego 20?
Liczba 20 jaka widnieje w rubryce "O mnie" jest w dużej mierze przypadkowa. To może być równie dobrze 15, a może być 25. A jeśli ktoś chce wiedzieć dlaczego jest ich aż tyle, to od razu odpowiadam, że po prostu lubię to robić i jestem ciekawy świata. Lubię czytać o Rosji po rosyjsku, a o Niemczech po niemiecku. Jako że kultur jakie mogłyby mnie zainteresować w przyszłości jest znacznie więcej niż 20 tworzenie listy raczej będzie polegało na odrzucaniu języków, na które nie starczy czasu (niestety :/),

Główne języki 1-4
Tu zamieszczam te, których się uczę aktualnie, niejako "na pełny etat", tzn. codziennie im poświęcam określoną ilość Jeśli ktoś czyta mojego bloga od dłuższego czasu to wie, że są to rosyjski, angielski, niemiecki i serbski. Pod serbski mógłbym ewentualnie jeszcze podpiąć chorwacki, jako że z reguły uczę się chorwackich odpowiedników pojedynczych wyrazów (np.  rodzina - ser. porodica - chor. obitelj, teatr - ser. pozorište - chor. kazalište), ale generalnie zawsze używam sztokawskiej ekawicy, więc standardu serbskiego. Więcej na temat językowego systemu serbsko-chorwackiego możecie poczytać tu.

Języki jakich się kiedyś uczyłem i mam lepszą lub gorszą znajomość pasywną 5-6
Tu znalazły się 2 języki. Pierwszym jest ukraiński, z którym sytuacja jest dość zabawna. Rozumiem go bardzo dobrze (szczególnie w wersji pisanej), ale z aktywnym użyciem jest raczej kiepsko - właściwie nie używałem go już dłuższy czas, a nawet przedtem mieszałem go z rosyjskim. Na pewno jednak chciałbym tą lukę uzupełnić, tym bardziej, że, jak już zapewne wcześniej pisałem, jest to, moim zdaniem, najładniejszy język słowiański.
Drugim językiem w tej grupie jest natomiast francuski. Posiadam w domu 3 podręczniki do jego nauki, 2 ładne słowniki Wiedzy Powszechnej (z tej serii z lat 80. - mam też do rosyjskiego, angielskiego i niemieckiego - jak dla mnie jest to ideał słowników dwujęzycznych). Brałem się za niego już kilka razy, czytałem gazety, przeglądałem francuskie podręczniki - zaowocowało to znajomością pewnych podstaw (choć wciąż bardzo niewielką). Biorąc pod uwagę bogactwo kultury francuskiej oraz fakt, że z języków romańskich jest to jedyny jaki naprawdę mi się podoba, głupotą byłoby pozostawienie go na boku. Alors, je vais apprendre le français aussi :)

Język, który podoba mi się najbardziej 7-8
Jest nim niderlandzki. Przez długi czas zastanawiałem się, czy wybrać jego czy afrikaans, o którym mam aktualnie trochę większe pojęcie. I pewnie będę się zastanawiał jeszcze przez dłuższy czas. Na dzień dzisiejszy przeważyła możliwość wykorzystania tego języka w praktyce - jednak do Holandii łatwiej wyjechać niż do RPA, więcej jest materiałów po niderlandzku itp. Z drugiej strony Afrykanerzy są jedną z ciekawszych grup etnicznych, o jakich czytałem i na pewno ciekawym doświadczeniem byłoby obcowanie z ich kulturą. Ech... Wybór trudny. Możliwe, że skończy się nauką obydwu. Choć nie ukrywam, że wolałbym tego uniknąć.

Języki nieindoeuropejskie 9-10 (ewentualnie jeszcze 2 dodatkowo, ale raczej w ramach hobby, niż faktycznej nauki)
Dlaczego jedynie 2? Bo nie wierzę w to, bym był w stanie opanować więcej na naprawdę przyzwoitym poziomie. Może jeśli okaże się to prostsze niż myślałem, to zmienię zdanie. Mam jednak już doświadczenie z nauki estońskiego i wiem, że jeśli nie będę miał dostatecznie dużej motywacji to takiego języka się zwyczajnie nie nauczę. Dlatego w przypadku języków indoeuropejskich brałem pod uwagę dwa czynniki: przydatność oraz moje subiektywne zdanie na temat kultury danego języka. I tak, na dzień dzisiejszy jako pierwszy wybrałbym węgierski - Węgry są blisko, na dodatek historia tego kraju jest ciekawa jak mało która, a mniejszość węgierska w krajach ościennych jeszcze przez długie lata może być ciekawym tematem badawczym. Poza tym jest to bardzo przyjemny dla uszu język (przynajmniej moim zdaniem).
Drugim językiem nieindoeuropejskim jest arabski, rozumiany jako MSA (Modern Standard Arabic) - wątpię bym się kiedykolwiek wziął za osobne dialekty. Zastanawiałem się pomiędzy arabskim, tureckim, mandaryńskim, baskijskim, fińskim i japońskim. Ostatecznie wybrałem ten pierwszy z racji mojej subiektywnej oceny kultury danego języka. Pozostałych nie wykluczam, ale wolę być powściągliwy (choć samą listę 20 języków można uznać za brak powściągliwości - chodzi jednak przede wszystkim o zabawę).

Tym więc zamykam pierwszą dziesiątkę. Następne języki ukażą się niebawem. Ciekaw jestem waszych opinii na ten temat. A może sami macie podobne plany na przyszłość? Piszcie też, jeśli macie jakieś sugestie na temat tego co mogłoby się znaleźć w drugiej dziesiątce. Zaznaczam też, że powyższa lista jest jedynie luźną prezentacją tego co chciałbym poznać w przyszłości - wszystko może jeszcze ulec zmianie i - znając życie - ulegnie. Zdaję też sobie sprawę z tego, że jest to trudne, być może nawet niewykonalne zadanie - wydaje mi się jednak, że życie powinno polegać właśnie na tym, by poznawać jak najwięcej nowych rzeczy. Poza tym zawsze warto pomarzyć.

Podobne posty:
Ile obcości jest w języku obcym?
Języki egzotyczne - jak, gdzie i czy warto?
A nie mylą ci się te języki?
Czy 1000 słów i 70% rozumienia to dużo?
RPA - państwo 11 języków urzędowych

sobota, 20 listopada 2010

Języki egzotyczne - jak, gdzie i czy warto?

Czym są według mnie języki egzotyczne? Czy warto się ich uczyć zamiast jakiegoś bardziej znanego języka? Jak i gdzie można się ich uczyć? Do jakiego poziomu można się ich nauczyć? Niegdyś uważałem, że należy się uczyć każdego języka, bez wyjątku. Po pewnym czasie moje poglądy na ten temat ewoluowały i obecnie uważam, że warto dokonać pewnej selekcji i uczyć się akurat tego co człowieka naprawdę pasjonuje. Dla tych, którym się uda przeczytać cały artykuł zamieszczam na końcu linki do kilku ciekawych materiałów dotyczących nauki rzadkich języków. A nuż ktoś się skusi.

Czym są według mnie języki egzotyczne?
Niektórzy mogą pomyśleć tu, że chodzi mi o takie języki jak chiński, czy arabski. Już na samym początku zaznaczę więc, że nie one będą tu głównym przedmiotem rozważań. Jako egzotyczny rozumiem raczej język, do którego nauki jest relatywnie mało źródeł. Przez źródła rozumiem nie tylko podręczniki, ale też tak pomocne rzeczy jak gazety, książki, radio, telewizja, wreszcie rodzimi użytkownicy, których zwykle jest niewiele (aczkolwiek często ilość osób władających danym językiem nie przekłada się na ilość dostępnych materiałów).

Czy warto się ich uczyć zamiast jakiegoś bardziej znanego języka?
Tak i nie. Nic mnie tak nie pociąga jak właśnie zajmowanie się językiem, o którym nie mam zielonego pojęcia. Radość z opanowania liczebników od 1 do 10 w języku osetyńskim będzie znacznie większa niż przeczytanie artykułu po angielsku, czy rosyjsku. Pytanie tylko, czy mogę z tym osetyńskim zrobić wiele więcej ponad te liczebniki oraz pewne podstawy, które i tak prędzej czy później wylecą z głowy jeśli nie będą systematycznie powtarzane.

Zanim zaczniemy się uczyć jakiegoś języka powinniśmy się zastanowić do czego on w rzeczywistości ma służyć. Jeśli naprawdę interesujesz się danym narodem, kulturą itp. nie powinieneś mieć z tym problemu. Podobnie ma się sprawa, gdy potrzebujesz go w pracy, zamierzasz wyjechać do obcego kraju itp. Jeśli jednak zamierzasz nauczyć się jakiegoś języka tylko po to by się go nauczyć (taka typowa "sztuka dla sztuki"), to nie wróżę sukcesu. Prędzej czy później radość z nauki zmieni się w zwykłą frustrację, bo nawet zabraknie możliwości by polepszyć swoje umiejętności. Znając niderlandzki mogę np. czytać gazety, książki, oglądać telewizję w tym języku. Jest mnóstwo miejsc, w których mogę ten język ćwiczyć i, co najważniejsze, wyciągać z tego więcej niż sama nauka dla nauki. Cóż natomiast miałbym począć z Plattdeutschem?

Gdyby ktoś nie wiedział - Plattdeutsch to inaczej język dolnoniemiecki, którego dialekty do dziś używane są w północnych Niemczech (szczególnie w Szlezwiku-Holsztynie i Dolnej Saksonii) i który znacznie różni się od standardowego języka górnoniemieckiego. Od dawna chciałbym się go nauczyć, bo ma bardzo ładne brzmienie - coś pomiędzy niemieckim a niderlandzkim. Sęk jednak w tym, że Plattdeutsch nie jest skodyfikowany (istniały co prawda próby kodyfikacji, ale na razie nie przyniosły one rezultatów w postaci pojawienia się jednego dolnoniemieckiego standardu), relatywnie niewielu mieszkańców nim aktywnie włada oraz brakuje gazet, filmów, literatury dolnoniemieckiej. Jeśli byłbym miłośnikiem północnoniemieckiego folkloru to coś bym ciekawego zapewne znalazł, ale nigdy się tym nie pasjonowałem i raczej nie będę. Efekt jest więc taki, że po przerobieniu podręcznika skończyłyby się źródła, z których mógłbym czerpać nowe słownictwo, struktury gramatyczne itp. Nie miałbym też okazji wykorzystać ten język w praktyce, chyba że zamieszkałbym na jakiejś wsi pod Hamburgiem, na co też, niestety, się nie zanosi. Pytanie czy warto było cały ten czas poświęcić właśnie na szlifowanie dolnoniemieckiego, a nie np. porządnie zając się niemieckim, czy też czymś zupełnie innym, nie mającym związku z językami obcymi?

Jeśli jesteś fanem północnoniemieckiego folkloru, lub zamierzasz w niedługim czasie osiedlić się w Dolnej Saksonii to z pewnością nie będzie to czas stracony. W innym wypadku warto się zastanowić, czy nie lepiej zająć się czymś bardziej pożytecznym, ewentualnie od czasu do czasu przeglądać sobie dla przyjemności dolnoniemiecką gramatykę, lub czytać artykuły na Wikipedii (co, przy znajomości niemieckiego i podstaw niderlandzkiego jest jak najbardziej wykonalne). To samo stosuje się do innych języków.

Jak i gdzie można się ich uczyć?
Z miejsca trzeba raczej usunąć możliwość nauczenia się nawet podstaw po polsku (może z wyjątkiem kaszubskiego i kilku pojedynczych języków, do których są dostępne polskie podręczniki). Nie warto też liczyć na to, że znajomość angielskiego otworzy nam wrota do każdego rzadkiego języka. W przypadku Plattdeutscha najlepiej jest najpierw bardzo dobrze opanować niemiecki, gdyż w nim znajdziemy najbardziej sensowne materiały. Gdybyśmy chcieli się wziąć za prowansalski (szeroko rozumiany Langue d'Oc) nauczmy się najpierw francuskiego. Jeśli natomiast interesuje nas jakiś język narodu zamieszkującego byłe ZSRR to, bez względu na pokrewieństwo czy jego brak, zainwestujmy w rosyjski. O tym zresztą pisałem już wcześniej.
Gdy już znamy język bazowy na tyle dobrze, możemy zacząć na własną rękę zacząć szukać materiałów do jego nauki w internecie. Do samego Plattdeutscha znalazłem przynajmniej jeden podręcznik z rozmówkami wydawnictwa Kauderwelsch, jeden kurs multimedialny wydawnictwa Quickborn, jeden kurs internetowy dostępny za darmo na stronie bremeńskiego radia, oraz stronę z podstawowymi wiadomościami o dolnoniemieckiej gramatyce.
Później musimy już być bardzo zmotywowani, żeby wyjechać tam gdzie danego języka się używa, lub znaleźć jakieś ciekawe źródła mogące służyć jako podstawa do szlifowania naszych umiejętności.

Do jakiego poziomu można się ich nauczyć?
Możemy zajść tak daleko jak nam nasza motywacja pozwala. Można stanąć na podstawowych wiadomościach gramatycznych i prostych zdaniach w stylu: Ik bün Karl un ik will Platt snacken. Można też pójść dalej i przerobić cały podręcznik, a następnie ruszyć w teren i rzeczywiście szlifować ten język. Mogę tylko podejrzewać, że radość z rzeczywistego opanowania czegoś tak rzadkiego jest ogromna.

Poniżej podaję listę linków (głównie w oparciu o moje doświadczenia z Plattdeutschem), która niektóre osoby może zachęci do nauki czegoś rzadkiego:
Plattdeutsch:
Kurs języka dolnoniemieckiego z radia Bremen - http://www.radiobremen.de/wissen/dossiers/plattdeutschkurs/
Strona oferująca podstawowe wiadomości z gramatyki i leksyki dolnoniemieckiej - http://www.plattmaster.de/
Podcasty w języku dolnoniemieckim - http://www.plattcast.de/
Dolnoniemiecka Wikipedia - http://nds.wikipedia.org/
Inne języki egzotyczne:
Kurs języka abchaskiego - http://learn.apsni.com/index.php?lang=ru
Kurs języka hawajskiego - http://ksdl.ksbe.edu/kulaiwi/
Strona peterlina o języku lezgińskim - http://learninglezgi.wordpress.com/ i http://lezgilanguage.wordpress.com/
Lista Wikipedii w 275 językach (stan na 20.11.2010) - http://meta.wikimedia.org/wiki/List_of_Wikipedias

Podobne posty:
Język kaszubski - jedyny regionalny język w Polsce
Słownik polsko-kaszubski jest dostępny (ZA DARMO!)
Najpierw naucz się popularnego języka, żeby dotrzeć do tych mniejszych

piątek, 12 listopada 2010

Jak (nie) uczyć się języków obcych - część 3 - niemiecki.

Oto nadchodzi wielkimi krokami trzecia część cyklu "Jak (nie) uczyć się języków obcych". Wcześniej opisałem moją historię kontaktów z angielskim oraz rosyjskim. Dziś przyszedł czas na język naszych zachodnich sąsiadów. Jakie wnioski wyciągnąłem z nauki niemieckiego? Przekonajcie się o tym sami.

Niemiecki towarzyszył mi od najmłodszych lat, a wszystko dzięki mojemu ojcu. Otóż skończył on szkołę tłumaczy języka niemieckiego i od kiedy tylko pamiętam interesował się krajami niemieckojęzycznymi, w szczególności Austrią oraz Szwajcarią. W zasadzie trudno mi sobie przypomnieć mój pierwszy kontakt z tym językiem, bo mam wrażenie jakby w pewnym stopniu towarzyszył mi od zawsze. Kiedyś się dowiedziałem, że były plany uczynienia ze mnie dziecka dwujęzycznego.  Znajomi moich rodziców byli ponoć zszokowani, gdy chcąc pójść do ubikacji powiedziałem "Ich will pissen". Ostatecznie jednak plan nie wypalił i nie potrafię dokładnie stwierdzić ile mi w głowie zostało z tamtego okresu.

Kontakt z niemieckim miałem jednak nadal. Na początku lat 90 brakowało w Polsce telewizyjnych stacji komercyjnych, więc gdy wraz z telewizją satelitarną przyszło około 10 kanałów niemieckojęzycznych było z czego wybierać. Bywało, że oglądałem jakieś bajki w tym języku, albo mecze piłki nożnej, kiedy nic ciekawego nie było w polskiej telewizji i na pewno rozumiałem więcej niż po angielsku (miałem też "Cartoon Network", którego z tegoż powodu nie oglądałem). Oprócz tego byłem siłą rzeczy, podobnie jak cała moja rodzina, zmuszony do słuchania niemieckiego przez kilka godzin dziennie. Zaowocowało to tym, że nie jest dla mnie niczym dziwnym oglądanie telewizji w języku obcym zamiast po polsku. Nie mogę oczywiście powiedzieć, że rozumiem 100% dialogów, ale było całkiem sporo filmów, które obejrzałem po niemiecku kilka lat wcześniej zanim mogłem to zrobić po polsku i nie czułem, że czegoś nie zrozumiałem wcześniej. To w tym języku po raz pierwszy obejrzałem tak znakomite dzieła jak "Zielona mila", czy "Forest Gump". Wszystko to po kilku latach oglądania przy okazji niemieckiej telewizji. Mogę więc tylko banalnie stwierdzić, że im więcej czasu spędzasz z obcym językiem, tym lepiej go rozumiesz.

Tyle jeśli chodzi o umiejętności pasywne. Użycie języka w praktyce to już zupełnie inna sprawa. Tego byłem uczony najpierw w domu (z podręcznika, w którym głównym bohaterem była żaba) i w szkole. Nie wiem jak się miały rzeczy w innych regionach Polski, ale w Szamotułach był to wtedy jedyny język obcy jakiego mogliśmy się uczyć. Niestety z nauki w szkole dobrych wspomnień nie mam. I nie chodzi mi tu o oceny - przeważnie dostawałem 5 prawie wcale się nie ucząc. Może jednak właśnie w tym tkwił problem, że osoby mające ocenę bardzo dobrą z niemieckiego tak naprawdę nie potrafiły skleić nawet najprostszych zdań. Nie muszę chyba dodawać, że poziom pozostałych osób był jeszcze gorszy. Mimo to wszyscy przechodzili z klasy do klasy, traktując niemiecki jak każdy inny przedmiot. Problem w tym, że język obcy nie powinien być nauczany jak każdy inny przedmiot. Co mnie zawsze uderza to pytania w stylu: "A z czego będzie kartkówka/sprawdzian/kolokwium/egzamin?". Zadając takie pytania i przygotowując daną część materiału, żeby potem ją zapomnieć, na pewno nie nauczymy się języka. Wydaje mi się, że język obcy trzeba traktować całościowo i absolutnie nie stosować do niego zasady "zakuć, zdać, zapomnieć". Bez regularnych powtórek materiału (rozumianych niekoniecznie jako ślęczenie nad tabelkami, lecz także obcowanie z żywym językiem) nigdy nie opanujemy dobrze tego co nowe. Robiąc dzienne powtórki natomiast praktycznie nie musimy się w ogóle uczyć na jakiekolwiek egzaminy itp. Przynajmniej ja od dobrych 8 lat nigdy nie uczyłem się konkretnie na dany egzamin - po prostu traktowałem go jak pewną formę sprawdzenia mojej znajomości języka.

Nauka niemieckiego w szkołach nie stoi jednak na wysokim poziomie. W moim mieście uczył się go każdy, a niewiele znam osób, które faktycznie posiadają choć minimalną jego znajomość (np. potrafiłyby powiedzieć co robiły wczoraj). Pamiętam, że co roku trzeba było kupować ładne kolorowe podręczniki ("Der, die, das", "Alles klar"), które tak naprawdę nikomu nie przypadały do gustu. Pamiętam też jak rodzice podarowali mi naprawdę solidny "Samouczek języka niemieckiego" wydawnictwa Wiedza Powszechna. Brakowało w nim kolorowych obrazków, ale wszystko było jasno wytłumaczone. Dialogi były czasem rodem z NRD (pojawiały się Trabanty i Wartburgi), ale przynajmniej nie były na siłę stylizowane na mowę nastolatków, co strasznie irytowało w szkolnych podręcznikach. Przerobienie tej książki oraz jej drugiego tomu w zupełności wystarczyło do osiągania ocen bardzo dobrych i celujących w liceum. Oprócz tego kilka miesięcy spędzonych z Wiedzą Powszechną pozwoliło mi na nabycie pewnych aktywnych umiejętności - niby nic wielkiego, ale potrafiłem poinformować panią w berlińskiej księgarni, że szukam książek o Bizancjum. Był to pewien moment przełomowy w mojej przygodzie z językami obcymi - od tego czasu zacząłem bardziej ufać samouczkom i sobie samemu niż kolorowym podręcznikom szkolnym.

I wtedy po raz kolejny osiadłem na laurach, podobnie jak to miało miejsce z angielskim. Gramatyka niemiecka uciekała jednak jakby wolniej. Niemiecki ma bowiem relatywnie prosty system czasów i nie wiem jak mógłbym zapomnieć prawidłowego stosowania czterech przypadków. Podobnie ma się sytuacja z szykiem zdania, który wiele osób irytuje, ale mi bardzo pomaga i jestem do niego tak przyzwyczajony, że również nie wyobrażam sobie mówienia w inny sposób. Nie twierdzę oczywiście, że język niemiecki jest szczególnie prosty, ale na pewno nie jest tak trudny jak go niektórzy przedstawiają.  I na dodatek jest jednym z ładniejszych języków. Ale to już tylko moja subiektywna opinia ;)

Inne posty z cyklu "Jak (nie) uczyć się języków obcych":
Język angielski
Język rosyjski

Podobne posty:
5 rzeczy jakich nauczyła mnie nauka czeskiego
Prośba o poradę - angielski, niemiecki, rosyjski
Co przyjdzie z słuchania radia przez godzinę dziennie
Czy 1000 słów i 70% rozumienia to dużo?
Jakie materiały warto czytać?

niedziela, 7 listopada 2010

Październik 2010 - to był dopiero miesiąc

Chciałbym napisać, że post podsumowujący to co napisałem w październiku będzie wspaniałym przewodnikiem po blogu. Sęk jednak w tym, że powinienem był go napisać już jakiś czas temu, więc na początek chciałbym podziękować wszystkim, którzy nadal zaglądają i powitać tych, którzy w ciągu ostatnich kilku dni odwiedzili "Świat języków" po raz pierwszy. Weźmy się zatem do pracy!

Dziesiąty miesiąc roku okazał się równie obfity w wydarzenia jak ten poprzedni. Musiałem m.in. odbyć kolejną przeprowadzkę. Żeby jednak nie zanudzać czytelnika moim życiem osobistym postanowiłem skupić się na tym co działo się na blogu. Przede wszystkim z radością przywitałem fakt, że znalazły się kolejne dwie osoby, które zaczęły pisać o językach obcych. Sitar pisze o swoim procesie nauki języka esperanto (którego fanem nigdy nie byłem i raczej nie będę, o czym kiedyś może napiszę), a w przyszłości możliwe, że o innych językach na blogu http://projekty-jezykowe.blogspot.com/. Z kolei realirek założył bloga ogólnie traktującego o językach obcych, o którym już zresztą wspominałem w moim wcześniejszym poście. Pozdrawiam obydwu, tym bardziej, że są regularnymi czytelnikami i często komentowali na moim blogu.
Kolejnym przypadkiem jest też Piotr piszący już od września bloga http://jezykowo2.blogspot.com/, na którego również zapraszam, tym bardziej, że jako jedyny ze znanych mi blogerów w ciągu ostatniego tygodnia coś napisał. Językowa sfera blogowa się stale poszerza, wypada tylko mieć nadzieję, że będzie często aktualizowana. Jeśli chcecie być na bieżąco z wszelkimi nowościami na tym blogu to gorąco polecam subskrybcję kanału RSS.

Zajrzyjmy jednak do tekstów jakie napisałem - było ich 7 - z niektórych jestem bardziej, z niektórych mniej zadowolony. Największą popularnością cieszył się arytkuł pt. "Jakie materiały warto czytać?", w którym rozwodziłem się nad bezcelowością czytania cały czas tekstów o podobnej tematyce. Niewiele mniej czytelników miał tekst mówiący o zjawisku mylenia się języków - "A nie mylą ci się te języki?", mówiący m.in. o tym jakie niebezpieczeństwa czyhają na kogoś kto uczy się języków bardzo podobnych do siebie takich jak rosyjski i ukraiński. O różnicy w pisowni powyższych języków można przeczytać w moim opracowaniu cyrylickich alfabetów języków słowiańskich (Przewodnik po różnych rodzajach cyrylicy - języki słowiańskie), w którym porównałem zapis rosyjskiego, ukraińskiego, serbskiego oraz bułgarskiego.

Oprócz tego wspominałem o tym, że nauka języków ma pozytywny efekt na zdrowie ("Chcesz być wiecznie młody i zdrowy? Ucz się języków...") oraz rozwodziłem się na temat metody nauki 1000 najczęściej używanych słów i tego czy faktycznie działa ("Czy 1000 słów i 70% rozumienia to dużo?"). Osobną kategorią jest natomiast ogłoszenie o polskim forum językoznawców, do którego wszystkich serdecznie zapraszam.

Postaram się też oczywiście nie robić już więcej 10-dniowych przerw tak jak teraz i aktualizować bloga przynajmniej 2 razy w tygodniu. Standardowo podsumowanie zakończę listą 10 najczęściej czytanych artykułów:
1. Jak się nauczyć cyrylicy w 2 dni?
2. Rewelacyjny program do nauki słówek - Anki
3. Chcesz opanować podstawy języka obcego? Wypróbuj metody Assimil.
4. Jakie materiały warto czytać?
5. A nie mylą ci się te języki?
6. Przewodnik po różnych rodzajach cyrylicy - języki słowiańskie
7. Przewodnik po Anki.
8. Jak efektywnie uczyć się słówek?
9. Rozumienie ze słuchu.
10. Czy 1000 słów i 70% zrozumienia to dużo?

No i dziękuję oczywiście wszystkim czytającym i komentującym - bez waszych komentarzy, maili itp. pisanie nie sprawiałoby tyle radości, a nauka byłaby mniej ciekawa.

Podobne posty:
Świat Języków Obcych - wrzesień 2010
Świat Języków Obcych - sierpień 2010
Świat Języków Obcych - lipiec 2010