poniedziałek, 16 sierpnia 2010

5 rzeczy jakich nauczyła mnie nauka czeskiego

Niestety stało się – zostałem zmuszony do zarzucenia projektu nauki języka czeskiego w takim stopniu w jakim miał on być przeprowadzony. Cóż, niepowodzenia przytrafiają się każdemu – ważne jedynie, by wyciągać z nich odpowiednie wnioski i nie popełniać podobnych błędów w przyszłości. W poniższym artykule napiszę o tym, czego się nauczyłem dzięki temu krótkiemu przedsięwzięciu.

Krótko mówiąc ostatnimi czasy w moim życiu nałożyło się na siebie tyle obowiązków, że nie starczy mi ani czasu, ani pieniędzy by wyjechać do Pragi. Trudno jest mi się też wywiązywać z codziennego poświęcenia swojego czasu dla języka naszych południowych sąsiadów kiedy wydaje się niemożliwością zajmowanie się tym co robiłem dotychczas, czyli szlifowaniem rosyjskiego, angielskiego, niemieckiego i serbskiego. Całe szczęście, że udaje mi się stosować zasadę robienia małych rzeczy, o której pisałem wcześniej i przynajmniej wywiązuję się z zadań jakie ustaliłem sobie jako niezbędne minimum. A ów proces nauki czeskiego miał niewątpliwie swoje plusy. Doszedłem do kilku ciekawych wniosków i dowiedziałem się wielu rzeczy, o których miesiąc temu nie miałem pojęcia:

1. Czeski język nie jest łatwy – niemal każdy kto się wcześniej nie zetknął z tym językiem uważa, że nauka czeskiego nie jest żadnym problemem dla Polaka – przecież są do siebie takie podobne. Taki jest stereotyp. Tymczasem jest trochę inaczej. W nauce języków słowiańskich mam pewne doświadczenie – rosyjskiego i serbskiego uczę się codziennie, ukraiński w moim życiu pojawia się i znika (kiedyś się za niego wezmę i powinienem w ciągu roku osiągnąć pewien stopień biegłości) , podobnie jak białoruski, moja znajomość chorwackiego to w ogóle osobny temat (w ogóle artykuł o nazewnictwie tamtejszych języków mnie nie ominie – już drugi raz o tym wspominam). Gdy wziąłem się za język czeski nie mogłem z początku wyjść z podziwu jaki on jest podobny. Początkowo znalazłem tylko dwie rzeczy, które rzeczywiście mogły sprawiać trudność - "ř" umiem już wymawiać bez problemów, natomiast kwestia długich i krótkich samogłosek stwarza pewien problem. Oto dwa zdania, które mają zupełnie inne znaczenie, a wyglądają niemal tak samo:
Chceme byt v Londýnĕ - Chceme být v Londýnĕ
Chcemy mieszkanie w Londynie. – Chcemy być w Londynie.
Miałem już do czynienia z kwestią długości samogłosek w innych językach, ale dla kogoś kto nie wie o czym mowa może to być spory problem. Do tego dochodzi dziwne zachowanie niektórych przymiotników – np. „cizí”. Przymiotnik ten wygląda tak samo bez względu na rodzaj. Jest więc „cizí kufr”, co wygląda jeszcze normalnie. Ale „cizí auto”, a już tym bardziej „cizí taška” wyglądają co najmniej dziwnie. Rzeczowniki z końcówką „-e” przyjmują różne rodzaje; nie przerobiłem nawet połowy podręcznika „Teach Yourself Czech”, a znalazłem jeszcze parę rzeczy, które nawet Słowianinowi są w stanie sprawić problem. Podsumowując – jest to chyba najtrudniejszy język słowiański jakiego się uczyłem.

2. Jeśli jakieś zagadnienie jest trudne to musiz poświęcić temu przynajmniej 15 minut dziennie – to niestety jest prawda. Jakkolwiek byś nie uciekał, to Cię w końcu dopadnie. Trzeba też pamiętać, by najpierw opanować jedno zagadnienie i potem iść do następnego. Przelatywanie szybko do kolejnego, bez zrozumienia poprzedniego powoduje tylko piętrzenie się problemów, co naprawdę w pewnym momencie człowieka zniechęca. Nawet jeśli wyda Ci się, że już coś rozumiesz, to powróć do tego następnego dnia i tak parę razy, żeby się to utrwaliło. W związku z tym, że wyznaczyłem sobie na ten projekt docelowo jeden miesiąc, byłem zmuszony niektóre zagadnienia traktować trochę po macoszemu i osobiście nie jestem z tego zadowolony.

3. Słowacki jest prostszy niż czeski
– do tego wniosku doszedłem zupełnie przypadkowo. Na polskim forum językowym (http://www.forumjezykowe.com.pl/) użytkownik maciej00002 zadał pytanie o liczbę mnogą rzeczowników w języku słowackim. Odpisałem to co znalazłem w podręczniku „Colloquial Slovak” przez który musiałem przebrnąć, żeby w ogóle znaleźć potrzebne informacje. I moim oczom ukazał się język, który wydał mi się znacznie bardziej przystępny – nie jest to zresztą odosobnione zdanie, bo podobnie myśli wielu innych pasjonatów języków obcych.

4. Opanowanie biernej znajomości języka słowiańskiego to kwestia miesiąca... – jeśli oczywiście poczyni się w tym celu odpowiednie starania. Ale nie trzeba wiele. Mi osobiście wystarczył podręcznik, żeby widzieć podstawy zdań czeskich z objaśnieniami gramatycznymi i trochę czasu spędzonego na stronach gazet i czeskiej Wikipedii. I nie jest do tego konieczne posiadanie słownika – zdania, których nie rozumiem wstukuje w Anki i po tygodniu przynajmniej 40% z nich rozumiem z kontekstu. Sam próbuję zrozumieć co dane słowo znaczy – jeśli zobaczę je w tekście jeszcze 10 razy to nie ma siły, żebym go nie zapamiętał. Nie mogę powiedzieć, że czytam po czesku jak po polsku, ale fakt faktem nie sprawia mi to dużych trudności. To samo prawo stosuje się zresztą do innych języków słowiańskich. Chcesz mieć bierną znajomość jakiegoś języka niewielkim kosztem? Weź się za któryś z nich. Powyższe odnosi się oczywiście do czytania – słuchanie to już niestety zupełnie inna para kaloszy.

5. ...ale miesiąc to za mało na jakąkolwiek biegłość w mówieniu – nawet jeśli czuję się całkiem swobodnie w czeskim tekście to nie ma się co oszukiwać, mówić po czesku nie potrafię. Nie mam tu bynajmniej na myśli jakichś podstawowych zdań w stylu: Pocházím z Polska a jmenuji se Karol, ale ještĕ nemluvím dobře česky. Takie coś i jeszcze z kilkadziesiąt innych zdań w stylu rozmówek turystycznych umiałbym jeszcze skleić, ale zawsze ucząc się języka chciałbym dojść do poziomu, w którym mógłbym wyjechać za granicę i nie czuć dyskomfortu używając go – z czeskim ten dyskomfort nadal bym niestety czuł. O jakiejkolwiek komunikatywności nie może być więc mowy.

Podsumowanie:
Przygoda z tym językiem mi się całkiem podobała. Bądź co bądź posiadłem pewne podstawy i bardzo możliwe, że kiedyś do tego wrócę. Na razie daję sobie jednak z tym spokój gdyż mam dużo innych spraw – od pisania magisterki po inne języki obce -  na głowie. Nadal będę jednak czytał artykuły historyczne z czeskiej Wikipedii, bo mnie naprawdę zaciekawiły, a nic nie zaszkodzi podszkolić bierną znajomość. Zawsze będzie mi łatwiej zacząć od nowa kiedy zdarzy się sytuacja, że czeski jest mi potrzebny. Na pewno napiszę o tym na blogu wtedy kiedy się wezmę za ten język tak na poważnie, czyli przeznaczając na niego co najmniej te pół godziny dziennie.
Tymczasem życzę miłego dnia i zapraszam do ponownego odwiedzania bloga :)


Posty na temat mojego miesięcznego projektu nauki języka czeskiego:
Czeski w jeden miesiąc?
Język czeski - pierwsze wrażenia
Język czeski - odsłona druga
Jak mi pomogła czeska Wikipedia
5 rzeczy jakich nauczyła mnie nauka czeskiego

17 komentarzy:

  1. Byłam wczoraj na promocji książki-autobiografii bułgarskiego tłumacza i byłego dyrektora BIKu w Warszawie. Wspomniał taką historię. Jechał pociągiem z Pragi do Krakowa. W przedziale był on, Czech i Polak. Czech z Polakiem zaczęli dyskutować o miłości, o przydrożnej miłości i cenach. I Polak rzekł, że u nas płaci się drogo za laskę. Na co Czech się wzburzył, jak to płacić za laskę, przecież laska jest bezcenna itd. I Bułgar śmieje się i śmieje, z tego, że Polak z Czechem nie mogą dojść do porozumienia. W końcu przeprosił ich i oznajmił, że laska w żargonie po polsku-to wiadomo.. A po czesku laska to miłość. :-)
    Kaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla polskich turystów pierwszy pobyt w Czechach zazwyczaj zaczyna się niestety od "szukania drogi" albo od "szukania sklepu". Lepiej przed wyjazdem do Czech zapoznać się pewnymi różnicami językowymi, żeby nie zostać posądzony o dewiacje seksualne, na dodatek narkotyczno-piwniczne :)

      Usuń
    2. Zgadzam sie calkowicie, przy czym chcialbym dodac,ze nie dotyczy to tylko czeskiego i tylko wyjazdow turystycznych. Zaczynajac nauke jezyka podobnego do tego, ktory znamy, a w przypadku Polakow szczegolnie jezykow slowianskich uwazam za niezbedne zapoznanie sie z lista "falszywych przyjaciol". Nie wiem czy i gdzie mozna taka liste znalezc, ale jest to niezastapiona pomoc, ktora pomoze nam uniknac wielu przykrych nieporozumien.
      Bardzo sie dziwie Karolowi, ze piszac o biernym opanowaniu jezyka slowianskiego w ciagu miesiaca nic nie wspomina o zapoznaniu sie z "falszywymi przyjaciolmi" co jest warunkiem absolutnie niezbednym, nawet dla geniusza, ktory rzeczywiscie moze w ciagu tak krotkiego czasu opanowac biernie jezyk podobny do rodzimego.
      Zwracam sie wiec do Karola, ktory uczyl sie rosyjskiego duzo dluzej niz miesiac: czy ponizsze zdania rosyjskie moze PRAWIDLOWO zrozumiec Polak uczacy sie miesiac tego jezyka. Podaje tylko trzy zdania, zaznaczajac, ze moglbym ich napisac kilkaset:
      1. Президент ЗАКАЗАЛ в ресторане ПЕЧЕНЬ свиную, картошку с УКРОПОМ и кофе со СЛИВКАМИ.
      2.У моего ДЯДИ есть ФУРА, он возит ГРУЗ.
      3.Если у Немца нет собаки, Поляки ВОРУЮТ в его огороде.
      Jestem pewien, ze zdania te doskonale rozumiesz, ale czy przecietny Polak po miesiacu nauki chociaz zdaje sobie sprawe, ze mimo, iz mu sie wydaje, ze zdania te rozumie to ich jednak moze nie rozumiec? Bo lepiej jest NIC nie rozumiec niz zrozumiec zle. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. :) Anegdota bardzo zabawna i zarazem przydatna w życiu praktycznym :)
    Dzięki Ci Kaju za wszystkie komentarze! Wpadaj częściej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Prowadzisz ciekawego bloga językowego, więc z pewnością będę wpadać!
    Powodzenia podczas sesji, aby nie brakło sił do nauki.
    K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki i życzę tego samego!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja pragnę powinszować zajmującego bloga językowego, którego odwiedziłem z przyjemnością. Życzę powodzenia w dalszym zgłębianiu języków obcych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja akurat z tych nielicznych jeszcze fanatyków czeskiego. Dane mi się było zacząć uczyć z rodowitą Czeszką co tylko na plus. I zgodzę się z każdym Twoim punktem jaki tu napisałeś. Chociaż... pośrednio... Dla mnie, osoby mówiącej już dość dobrze po czesku, słowacki to jakiś lekki horror. Mija 15 minut zanim zaskoczę o czym oni do mnie mówią. Ale ogólnie mówi się, że bardziej podobny słowacki do polskiego niż czeski:)

    Mnie czeski nauczył jeszcze jednego - lepiej polskiego:)

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie znalazłem tą stronę, poszukując metody nauczenia się rosyjskiej cyrylicy, ale że sam mieszkam w Czechach ponad cztery lata i podobno opanowałem ten język w miarę biegle (aczkolwiek wydaje mi się że nigdy nie można opanować żadnego języka perfekcyjnie) wg opinii samych Czechów, pozwolę podzielić się swoimi spostrzeżeniami.
    Jest olbrzymia różnica między "spisovnou češtinou" a "obecnou češtinou" tej drugiej nie sposób się nauczyć z podręcznika, ponieważ jest to język potoczny, który charakteryzuje się właściwie tylko paroma "zasadami", a reszta to luźne słowotwórstwo.
    I tak litera "ý" jest wymawiana w języku potocznym jako "ej" przykład słowo być - být Czech wypowie jako "bejt"
    Litera "t" w środku zdania wymawia się jako zmiękczone "ć" plecak - batoh - "baćoh"
    Litera "o" na początku zdania wypowiada się jako "vo" okno - okno - "vokno"
    Takie właśnie niuanse sprawiają że kiedy człowiek przyjedzie do Pragi i usłyszy Prażaka, to nie zrozumie go ani słowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. @monolit Tu się nie mogę jednak zgodzić, tak to może wymawiają Prażacy a na Morawie to już całkiem inna śpiewka :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny blog! Dodałeś mi otuchy - biorę się wreszcie za mój nieszczęsny niemiecki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ahojky, spotykam sie z czechem ktory swietnie mowi po polsku. dla niego chce sie nauczyc choc troche tego jezyka i przyznac musze ze choc czeski brzmi przezabawnie to w jego ustach brzmi on szalenie sympatycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja się nauczyłem czeskiego ze starego podręcznika z lat siedemdziesiątych (autor Jiri Damborsky). Oprócz tego rozmówki turystyczne, słownik i DUŻO czytania tekstów, oglądania filmów i słuchania piosenek w internecie. Kiedyś czeski wydawał mi się śmieszny, a teraz jest dla mnie po prostu piękny:-) Srdecne pozdravuji.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobry wieczor,
    w Czechach mieszkam juž 20 lat. W tej chwili chodze do sredniej szkoly i w maju 2013 bede zdawala "mature po czesku"
    Dla kogos kto chcialby mowic po czesku i pisac bez bledow , jest to jezyk bardzo trudny. Moge z wlasnego doswiadczenia powiedziec, že jezyk polski nie ma tak trudnej gramatyki jak j.czeski. Bardzo dužo Czechow ma problemy z tym jezykiem a co dopiero obcokrajowiec. Ale polskie przyslowie mowi že "Dla chcacego nic trudnego" Serdeczne pozdrowienia ze Semil. Anna.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czeski czeskim, a polskiego też nie należy lekceważyć. Napisał Pan: "Mi osobiście wystarczył podręcznik..." To bardzo częsty błąd u młodych Polaków. Powinno być: "Mnie osobiście wystarczył podręcznik..." - albo: "Osobiście wystarczył mi podręcznik..." Zaimek "mi" jest enklityką, czyli nigdy nie jest akcentowany. Forma akcentowana brzmi: "mnie". Inaczej mówiąc, "mi" musi wspierać się na akcencie wyrazowym słowa poprzedzającego. Poza tym ma Pan rację co do czeskiego. To, co Pan napisał, bardzo mi się podobało (NIE: "mi się bardzo podobało"!). Pozdrowienia. Paweł S.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja znajac j. polski juz 4 lata sie ucze czeskiego i mam dopiero 60% drogi za soba. Uwazam za sukses moment, kiedy moglbym czytac "Nesnesitelna lehkost byti" albo "Ekonomie dobra a zla" bez przewodu nie zauwazajac ze nie czytam w swojim jezyku, no i oczywiscie prowadzic spotkania profesjonalne wylacznie po czesku. Do tego mam troche wiecej niz poldroge pokonane po 4 latach.

    OdpowiedzUsuń