sobota, 31 lipca 2010

Najpierw naucz się popularnego języka, żeby dotrzeć do tych mniejszych

Tego posta piszę niejako w odpowiedzi na jeden z komentarzy postawionych do wcześniejszego posta, w którym starałem się określić co jest potrzebne do nauki języka obcego. Wspomniałem bowiem, że jeśli ktoś by chciał się nauczyć na przykład języka kazachskiego to powinien najpierw sięgnąć po rosyjski. Pewien anonimowy czytelnik bloga napisał:
   
    „Jeśli chodzi o język kazachski to, w przeciwieństwie do rosyjskiego (który jest językiem słowiańskim), różni się on diametralnie. Jest to język z grupy tureckiej, a jedynie alfabet został zapożyczony (po czym przystosowany) z rosyjskiego.”

Słuszna uwaga – należy się więc sprostowanie z mojej strony. Nie miałem na myśli faktu, że rosyjski i kazachski są do siebie podobne. Jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości to zapraszam chociażby na stronę główną kazachskiej Wikipedii, albo gazety „Жас Алаш”. Raczej nic nie zrozumiesz i na niewiele się tu zda umiejętność czytania cyrylicą. Dlaczego więc nauka rosyjskiego ma pomóc?

Nie będę ukrywał, że szukanie materiałów do nauki kazachskiego nie jest moim hobby, więc postanowiłem pójść po linii najmniejszego oporu i wpisałem w Google podręcznik język  kazachski. Znalazłem tylko jedną sensowną pozycję – „Język kazachski” Michała Łabędy (za 99 złotych!!!), na dodatek nie za bardzo wytłumaczono, czy cokolwiek z tej publikacji można się nauczyć. Postanowiłem więc spróbować na rosyjskich stronach i proszę: „Казахский язык для всех”, a na stronie http://www.tilashar.kz/ oferują bezpłatne lekcje i samouczek do kupienia. Podobna ma się sprawa z językiem białoruskim i ukraińskim. Najlepszy  podręcznik do nauki białoruskiego w internecie jaki znalazłem jest po rosyjsku - http://knihi.com/www/padrucnik. Po polsku nie widziałem na temat nauki białoruskiego nic konkretnego – choć sprawdzałem to dawno temu, jeśli ktoś by coś znalazł to niech mi da znać. Natomiast mój słownik rosyjsko-ukraiński i ukraińsko-rosyjski kupiony we Lwowie za równowartość jakichś 20 złotych bije na głowę „Wielki słownik polsko-ukraiński i ukraińsko-polski” wydawnictwa rea, który kosztował 3 razy więcej. Wniosek z tego taki, że jeśli znasz rosyjski, to otwiera on przed Tobą możliwości nauczenia się wielu języków – nawet tych zupełnie niepodobnych , do których po prostu brakuje materiałów w Polsce.

Podobnie ma się sprawa np. z angielskim, francuskim, niemieckim, czy hiszpańskim – bogactwo materiałów naukowych dla studiowania niszowych języków jest ogromne. Najlepsze serie samouczków takie jak „Assimil”, „Teach Yourself”, „Colloquial” czy „Linguaphone” mają jako swój język startowy języki angielski albo francuski. A im szybciej opanujesz któryś z tych wielkich tym prędzej będziesz się mógł wziąć za te mniejsze, moim zdaniem, ciekawsze. Ale nie rób na odwrót, bo w większości wypadków będzie to walka z wiatrakami, a wtedy bardzo łatwo o utratę motywacji.

12 komentarzy:

  1. Zapewne znalazłeś "Język kazachski" Łabendy po 99 zł w pewnej charakterystycznej księgarni, w oryginale wydało tę książkę wydawnictwo akademickie DIALOG, tam cena jest diametralnie inna ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za informację. Cieszę się też, że ktoś czyta również starsze wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dokładnie, zgadzam się z przedmówca powyżej ,"język kazachski " Łabędy jest dostępna za 17 zł, a nie 99!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. "więc postanowiłem pójść po najmniejszej linii oporu"
    Proszę poprawić ten błąd, poprawnie jest: "po linii najmniejszego oporu" :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach... Poprawności językowej nigdy za wiele. Ale dzięki - już poprawione :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "po linii najmniejszego oporu" ma większy sens, ale zdaje mi się, że się jednak tak normalnie mówi "po najmniejszej linii oporu" i skoro tak się już przyjęło w języku, to tak jest poprawnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tu pojawia się pytanie, czy ważniejsza jest poprawność słownikowa czy też to jak ludzie mówią. Ja z reguły jestem zwolennikiem tego drugiego - uważam, że forma "poszłem" prędzej czy później wyprze formę "poszedłem". Póki co jednak nie chce mi się kłócić z ludźmi na temat poprawności językowej, więc jeśli coś słusznie krytykują (nie uprawiając przy tym trollingu) to przyznaję rację. Na błędach się przecież uczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Absolutnie sie nie zgadzam z tym, że możemy pozwalać sobie na takie błędy, bo "tak jest wygodniej" lub dlatego, że wcześniej czy później i tak jedna forma wyprze drugą. Idąc tym tropem moglibyśmy już dziś kaleczyć polszczyznę pisaną takimi zwrotami jak: weź se, zdjęłem, wziąść, etc. Moim zdaniem o język trzeba dbać i nie chodzi mi tutaj o używanie wyrafinowanych zwrotów, ale o poprawność językową. Wiadomo, że zmian nie da się uniknąć i wcale nie jestem zwolenniczką używania na co dzień pięknej kwiecistej mowy rodem z listów Sobieskiego do Marysieńki, ale uważam, że powinniśmy wykonać odrobinę wysiłku, zwalczyć nasze lenistwo językowe i używać poprawnej polszczyzny. I nie jestem skrajną purystką językową:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wierz mi, bardzo doceniam poprawną polszczyznę. I, jak zauważyłaś, specjalnie nie protestuję gdy ktoś wytyka złe użycie jakiegoś związku frazeologicznego, mimo iż, szczerze mówiąc, uważam takie coś za formę "czepiactwa" na zasadzie - "nie wiem jak kogoś zaatakować merytorycznie, to znajdę w jego wypowiedzi błąd ortograficzny, czy brak przecinka". Błędy popełnia każdy, nikt nie jest osobą nieomylną - mi osobiście szkoda jednak czasu na poprawianie komentarzy czy zwracanie ludziom uwagi na to, że robią błędy.

    OdpowiedzUsuń
  10. No tak, tu oczywiście zgadzam się w stu procentach. Przytyki do poprawności ortograficznej, gdy brak merytorycznego argumentu są zawsze żenujące i nie warto na nie nawet reagować. Ja tylko chciałam zauważyć, że warto pamiętać o poprawnej polszczyźnie w ogóle, skoro już jesteśmy na blogu językowym, to chyba możemy wspomnieć o ojczystym naszym języku:) a nie czepiam się absolutnie!! Swoją drogą, chciałam napisać, że bardzo podoba mi się twój blog (odkryty przeze mnie kilka dni temu) i zainspirowana Twoją listą Top 20, sama postawiłam sobie wyzwania językowe. Mam nadzieję, że krok po kroczku zrealizuję swoją listę Top 5:)

    OdpowiedzUsuń
  11. "Język kazachski" Łabendy nie jest - niestety - podręcznikiem do nauki tej mowy, a jedynie akademickim opracowaniem teoretycznym. Dowiemy się o historii języka, wszystkich czasach i ich budowie, wielu formach gramatycznych etc., ale jeżeli ktoś chce dzięki tej publikacji opanować język Kazachów, to raczej jest to niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję, znalazłem u państwa na stronie masę interesujących mnie informacji.
    Oby tak dalej! Pozdrawiam

    My weblog: darmowy seo katalog

    OdpowiedzUsuń